Święta Bożego Narodzenia na podlaskich drogach
Zdaniem policji długi świąteczny weekend był spokojniejszy niż normalne dni, to jednak nie obyło się bez tragicznych zdarzeń.
Najwięcej pracy mundurowi mieli z kierowcami. Zatrzymali blisko 30 aut, prowadzonych przez pijanych kierowców. Rekordzistą okazał się jednak rowerzysta z Bielska Podlaskiego, który pierwszego dnia świąt jechał przez centrum tego miasta. Miał 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Wśród szoferów pojazdów na czterech kółkach rekordzistą był Litwin, który siedział za kierownicą ciężarówki przejeżdżającej w niedzielę przez centrum Suwałk. Nadmuchał 3 promile.
Nie obyło się bez wypadków. Policja zanotowała pięć poważnych. Najtragiczniejszy wydarzył się w nocy z poniedziałku na wtorek. W okolicy miejscowości Rudka (niedaleko Bielska Podlaskiego) opel, w którym podróżowało sześć osób, na zakręcie wypadł z drogi, wpadł do rowu i uderzył w drzewo. Na miejscu zginął 16-letni pasażer, a pięciu jego kolegów trafiło do szpitala. Wracali z dyskoteki w pobliskiej miejscowości.
Do innej tragedii doszło w sobotę za Zambrowem. Zderzyły się tam ze sobą trzy samochody. Sprawcą wypadku był kierowca opla. Kiedy zaczął wyprzedzać jadące przed nim samochody, zjechały na lewy pas jezdni. Zmusił w ten sposób jadącego z przeciwka forda, by zjechał z drogi. 62-letni mężczyzna, prowadzący forda, chcąc uniknąć nieuchronnej kraksy, wjechał na swój lewy pas i uderzył w jeepa, a potem w nissana. Kierowca forda zmarł po przewiezieniu do szpitala. Trafiła tam też jego żona i inny uczestnik wypadku. Sprawcy wypadku nic się nie stało.
Przy okazji tej tragedii policja zatrzymała dwóch piratów drogowych, kierowców bmw i chryslera. Namierzyła ich, kiedy minęli miejsce wypadku, a potem zaczęli się ścigać jadąc w kierunku Białegostoku. W pościg za nimi ruszył radiowóz z wideorejestratorem. Mężczyźni jechali z prędkością ponad 200 km/godz. Obaj zostali ukarani mandatami (po 500 zł) i punktami karnymi (po 10).
Choć pogotowie zanotowało sporo zgłoszeń o bójkach, do policji te informacje nie dotarły. Jak przypuszcza sierż. Kamil Tomaszczuk z zespołu prasowego podlaskiej policji zdarzenia te mogły mieć charakter drobnych sprzeczek, o których ich uczestnicy nie chcieli informować mundurowych.
Gazeta Wyborcza